



O raju, jakie to było cudowne.
Wstaliśmy o 4.30. Pół godziny później siedzieliśmy już w busiku, który zawiózł nas na balonowy check-in do siedziby firmy, kilka kilometrów za Göreme. Nie mogliśmy się doczekać lotu, ale first things first. Najpierw rzecz święta – śniadanie. 5 rano to w końcu wymarzona pora na kawę i tureckiego bajgla, zwanego simit. Po bajglu, kawie, siku, herbacie, ciasteczku z jabłkiem, drugiej kawie i drugim siku rozlokowano nas w busikach i wciąż w ciemnościach zawieziono na balonowe lotnisko, gdzie już odbywało się napełnianie ciepłym powietrzem.
W Kapadocji codziennie (lub prawie codziennie) na niebo wylatuje około 140-165 balonów należących do kilkudziesięciu firm. W każdym koszu mieści się 20 osób. Firm jest wiele, ale obowiązują limity: nie wszyscy mogą latać naraz, ma być przede wszystkim bezpiecznie. Dlatego w razie złej pogody, głównie wiatru, loty są odwoływane. Nam pogoda na szczęście trafiła się idealna.



Nasz pilot ma na imię Gökhan i bardzo prosi o chwilę uwagi. Włazimy do kosza i grzecznie słuchamy instrukcji bezpieczeństwa. Właściwie jedynym krytycznym momentem jest lądowanie, gdy trzeba przyjąć pozycję określoną w broszurce jako “ski”, czyli “na Małysza” (potem okazuje się, że lądowanie mamy tak miękkie, że możemy stać cały czas).

Po chwili już lecimy! Słońce jeszcze nie wstało, ale jest przepięknie! Kapadocja jak na dłoni, mimo zimnego świtu palniki balonu przyjemnie grzeją. “Lecicie pierwszy raz?” – pyta Gökhan. “Taaak!” – odpowiadamy chórem. “Ja też!” – żartuje.




Lot trwa godzinę i kończy się tak, że ekipa po prostu nas łapie i przymocowuje linami do przyczepki. Balon potem zwija się i chowa do wora. Balon waży 500 kg, kosz – 600 kg. Dla nas jest jeszcze toast szampanem (o 7 rano!) i certyfikat na pamiątkę. Wracamy do hotelu razem z ostatnimi balonami, wprost na (drugie) śniadanie.




Jeśli będziecie gdziekolwiek mieli okazję spróbować lotu balonem, zróbcie to. Nie jest to tanie, ale uwierzcie, dla nas z pewnością w czołówce najlepszych doświadczeń ever.
Jeśli będziecie mieli okazję spróbować lotu balonem w Kapadocji, polecamy firmę Atmosfer Baloons. Lot kosztuje 160 euro (150 przy płatności gotówką). Inne firmy (a jak już wspomniałam, jest ich sporo) mają podobne ceny: od ok. 150 do 180 euro za standardowy godzinny lot. Sporo, ale jest to warte tych pieniędzy.



Koniecznie rezerwujcie sobie lot z wyprzedzeniem i koniecznie ten pierwszy, o świcie. Niektóre firmy startują dwa razy, ale drugi lot nie ma już tego uroku, a wiatr wieje silniej. Latać można też zimą.
Gdybyście natomiast chcieli założyć gdzieś balonowy interes, to jeden balon kosztuje około 1o0 tys. euro (produkuje je m.in. Hiszpania i Wielka Brytania), a szkolenie pilota trwa 2,5 roku. Balon trzeba wymieniać c0 5 lat, kosz co 15. Oprócz pilotów potrzebna będzie wam ekipa pomocnicza (6 osób na jeden balon), kierowcy i cały inny personel firmy, łącznie z księgowym.



A w kolejnym odcinku jeszcze więcej widoków z bajkowej Kapadocji, więc zaglądajcie do nas koniecznie. Zapraszamy!


